Dostęp do własnych pokładów potencjału twórczego, jak i samo tworzenie, niewątpliwie wymaga nie lada odwagi. Można latami obawiać się własnych możliwości i trzymać swój potencjał głęboko w ciemnej piwnicy, bez dostępu do powietrza i światła. Można unikać tworzenia w obawie przed tym, jakie okaże się dzieło. Można je też urodzić, po czym odrzucić jako niedoskonałe, pomimo docenienia przez innych. Można nadmiernie kontrolować proces twórczy, i tym samym dzieło nie może ujawnić się takie, jakie jest. Można poprawiać je w nieskończoność i nigdy nie puścić wolno w świat. Można mieszać siebie — twórcę — z błotem, można nadmiernie wymagać od siebie i dzieła. Można wymieniać jeszcze długo, bo można nie tworzyć na wiele sposobów. To, co łączy te przebiegłe sposoby to m.in. cierpienie niespełnienia, które zżera od środka artystę.
Będziemy dziś oglądać artystę, twórcę z jego wewnętrznymi kłopotami. Spróbujemy uchwycić jej/jego konflikty, kłopoty przed rozpoczęciem prac oraz na początkowym etapie tworzenia dzieła. Nazwać je z perspektywy psychoterapii ISTDP i trójkąta konfliktu. Pamiętając cały czas, że mamy do czynienia z bardzo delikatną materią jaką jest sztuka, która w swej istocie próbuje dotknąć niedotykalnego, wyrazić niewyrażalne, zobrazować nieuchwytne.
Trudno zwięźle powiedzieć czym jest sztuka. Moim zdaniem, zgrabnie ujmuje sedno parafraza zdania Gabriela Tardesa: sztuka jest poszukiwaniem niemożliwego za pomocą tego, co zbyteczne. Można wyróżnić (poza sztuką użytkową) dwa rodzaje działalności artystycznej. Sztukę, która próbuje coś ocalić, zatrzymać (np. malarstwo figuratywne, literatura, która zatrzymuje emocje, wrażenia, ducha czasów) oraz sztukę, która pragnie przekroczyć dotychczasowe i określić coś, co jeszcze określone nie zostało; takie cele podejmuje awangarda (z fr. avant garde – straż przednia). Wydaje się, że z innymi wyzwaniami, uczuciami, ograniczeniami, kłopotami może spotykać się twórca z każdej z tych grup. Spróbujmy wspólnie wejść w buty artysty i zrozumieć jego stany i konflikty. Będzie to niepełny i fragmentaryczny opis olbrzymiego zagadnienia.
Wyobrażenia o psychoterapii mogą niekiedy wystraszać część artystów. Potrzebują oni pomocy, lecz nie mogą z niej skorzystać, ponieważ powstrzymuje ich obawa, że podczas psychoterapii utracą zdolność do tworzenia. Jest też grupa artystów, która przyznaje, że w trakcie psychoterapii pogłębiła przeżywanie własnej sztuki i otrzymała dostęp do siebie, który wspomógł pracę twórczą.
Wstępem do rozumienia konfliktu (jaki może przeżywać pacjent twórca) z perspektywy ISTDP (Intensive Short-Term Dynamic Psychotherapy) jest omówienie trójkąta konfliktu.
Omówmy go na konkretnej sytuacji. Wyobraźmy sobie artystę, którego trójkąt konfliktu działa w powtarzający się sposób: kiedy jego pragnienie tworzenia zbliża się do jego świadomości (zaczyna czuć swoje pragnienie, myśli o tworzeniu i planuje je), w mgnieniu oka w jego ciele pojawia się lęk (np. zaczyna mieć rozbiegane myśli, nie może się skoncentrować, zaczyna się pocić, nerwowo zmieniać pozycję ciała, może odczuwać duszność, jego puls zaczyna przyspieszać) i włączają się jego specyficzne mechanizmy obronne takie jak np.:
- zaprzeczanie oraz wariacje myśli wokół:
“ja nie mam w sobie żadnego potencjału”,
“nie mam niczego do powiedzenia”,
“nie mogę niczego stworzyć”,
“nie umiem”,
- odwracanie uwagi:
“posprzątam biurko, będzie lepiej mi się pracować”,
“jeszcze doczytam tę książkę jako inspirację i zaczynam”,
- umniejszające myśli:
“wiersz jak setki innych”,
- surowe wymagania:
“to co mam zrobić musi być wyjątkowe”,
“muszę pokazać światu swój geniusz”,
“muszę więcej ćwiczyć, najlepiej cały czas”,
- krytyka:
“totalnie się do tego nie nadaję, umiem tylko robić trywialne rzeczy, a one i tak słabo mi wychodzą”,
“przecież to jest głupie, śmieszne wręcz”,
“jestem kretynem, nie artystą”,
- zastraszanie i projektowanie własnej surowości na innych:
“inni pewnie mnie wyśmieją i zobaczą prawdę o mnie, że tylko udaję artystę”,
- ośmieszanie:
“no nic, przynajmniej ten obraz pasuje do tapet”,
“ten utwór będzie świetnie brzmieć w windzie”,
- porównywanie się:
“daleko mi do Milesa Davis’a”,
- bezradność
- lekceważenie
Lęk i mechanizmy obronne (każda osoba używa specyficznych dla siebie obron) mają na celu wycofanie pragnień o tworzeniu do niedostępnej dla artysty, ciemnej piwnicy (do nieświadomości). W konsekwencji niedoszły twórca może skończyć swój dzień pracy bez żadnych postępów, a za to w olbrzymim napięciu oraz z reakcją emocjonalną na mechanizmy obronne: może być na przykład zrezygnowany, w beznadziei, zawstydzony, przerażony, bez poczucia sprawczości, w poczuciu gorszości, niezadowoleniu z siebie, w lęku co do przyszłości. Mechanizmy obronne i lęk, blokując skutecznie dostęp do twórczego potencjału, tworzą błędne koło w którym kręci się pacjent: “tyle mnie kosztuje to siadanie do tworzenia, to chyba dowód, że nie do końca się do tego nadaję”, zniekształcają postrzeganie siebie i świata.
Gdy wewnętrzny konflikt rozgrywa się na poziomie nieświadomym twórca nie ma na niego wpływu i nie może sobie pomóc. Pozostaje zablokowany. Może pomyśleć np. “że dzisiejsza pogoda czy ciśnienie atmosferyczne przeszkadzają mi w skupieniu, to nie jest dobry dzień na pracę”, może skończyć z bólem głowy i olbrzymim napięciem uznając tym samym, że jedyne, co może stworzyć to kanapka z serem. Powtarzające się kłopoty z “brakiem weny” mogą również zachęcać do skorzystania z używek, które pomogą chwilowo obniżyć lęk i napięcie. Dopóki wewnętrzny trójkąt konfliktu pozostanie niedostępny dla świadomości artysty, to nie może on mieć kontroli ani nad lękiem ani nad mechanizmami obronnymi.
Jak sesje psychoterapii ISTDP pomagają pacjentom w powyższej sytuacji?
- Pacjent uczy się zauważać swój lęk i obniżać go samodzielnie. Dopóki lęk będzie poza świadomością pacjenta, to pacjent nie będzie miał żadnej kontroli nad nim. Pominięte objawy lęku będą żyć własnym życiem powodując fizyczne objawy w ciele jak na przykład: kłopoty z koncentracją, natłok myśli, bóle głowy, tunelowe widzenie, suchość oczu, napięcie w szczęce, karku i ramionach, przyspieszone tętno, ciężar i ból w klatce piersiowej, duszność, potliwość, rozstroje żołądka, biegunki, niespokojne ręce, obgryzanie paznokci, skubanie skórek, nogi jak z waty, niespokojne nogi i stopy.
- Praca nad mechanizmami obronnymi ma prowadzić do ich usunięcia i dopuszczenia do siebie twórczych pragnień.
Znamy z historii mnóstwo różnych sposobów, które miały za zadanie pobudzić wenę pisarzy – Ernest Hemingway mógł pisać jedynie w pozycji stojącej, Marcel Proust wyłącznie w pozycji leżącej, Dan Brown, chcąc pozbyć się pustki w głowie wisiał głowa do dołu na drążku, po meskalinie pisał Aldous Huxlay. Psychoterapia może być próbą poruszenia weny poprzez uwolnienie swojego potencjału z okowów lęku i obron.
Autorka tekstu
Justyna Paprota
Psychoterapeutka ISTDP
Ukończyła arteterapię na Akademii Medycznej w Gdańsku oraz 4-letnie Studium Psychoterapii Indywidualnej przy Laboratorium Psychoedukacji, które spełnia wymogi certyfikacyjne Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Ukończyła roczne seminarium terapii par EFT przy Laboratorium Psychoedukacji oraz szkolenie EFT prowadzone przez Polskie Stowarzyszenie EFT. Aktualnie uczestniczy w 3 – letnim szkoleniu Core Training ISTDP prowadzonym przez Instytut ISTDP. Jest członkinią nadzwyczajną Polskiego Towarzystwa Psychologicznego oraz Sekcji Psychoterapii.
Doświadczenie zawodowe zdobywała m.in. w Mazowieckim Specjalistycznym Centrum Zdrowia im. prof. Jana Mazurkiewicza w Pruszkowie, Fundacji Nagle Sami, Fundacji Pomocy Psychologicznej i Edukacji Społecznej RAZEM, Centrum Ingenium oraz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej Warszawa Ochota.
Pracuje z osobami doświadczającymi trudności w relacjach, przeżywającymi stratę i żałobę, cierpiącymi na depresję, doświadczającymi trudności emocjonalnych, cierpiącymi na zaburzenia lękowe, z poczuciem braku pewności siebie i obniżonym poczuciem własnej wartości, z poczuciem utraty sensu w życiu.